niedziela, 14 września 2014

Wyprawa na golfa


Marek jest zapalonym golfista a ja uważałam ten sport za nudny.

Ale wybrałam się pewnego razu  oczywiście wywalczyłam że bez kaloszy nie pójdę za nic w pole
nie ma nic gorszego od mokrych nóg .
Do dziś wypomina kalosze a ja przy swoim trwam .
Nie powiem że zakochałam się w tym sporcie ale lubię spędzać wolne dni w taki sposób.
Oczywiście wchodzę jako gość bo lekcje i egzaminy to nie dla mnie.
Jeździmy do Postołowa 60 km od Gdyni dokoła lasy cisza kije i my.
W sobotę i niedziele można tylko pomarzyć o delektowaniu się grą zbyt dużo chętnych,
ale w tygodniu to czasami do południa pole tylko nasze.
Mam własne zasady czym doprowadzam Marka do szewskiej pasji.
Czasami trzeba wybijać z krzaków
Woda tam to jest piłeczek
Gramy 13 -go i mamy 13 dołek
Postołowo
Moje słynne kalosze