czwartek, 31 grudnia 2015

Zwiedzanie -Paranagua

Paranagua - miasto portowe. No to wybieramy się na zwiedzanie teraz juz nie pokonujemy tego dystansu na piechotę lecz mamy łódkę 4 razy na dobę.
Z portu dostajemy się taksówką ale też można dostać się do centrum autobusem my jeszcze tego nie próbujemy.

Lądujemy w centrum i szok mam wrażenie że przeniosłam się w czasie małe wąskie uliczki ,
wiekowe kolonialne budynki tylko żaglowców brak na brzegu i ludzie inni ale przy tym radośni ,
uśmiechnięci , pozdrawiający nas - czuje się tu dobrze.

Postanawiamy pozwiedzać a potem zakupy i na statek.


Wędrując wąską, stroma uliczką docieramy na plac na którym mamy kościół z 1578r czyli XVI wiek  i 4 budynki z tego mniej więcej okresu  tworząc kwadrat a w środku plac.

Chwile spędzamy w kościele - dziękując Bogu za to ze pozwolił nam tu dotrzeć i oby zawsze nas miał w swojej opiece .


Wracamy na plaże

No proszę i mamy stocznie nie potrzeba wielkich dźwigów.

Poranny połów  na taczkę i na obiadek jest.
Na jednym z placów na tykamy się na szopkę i strażniczkę małą robię zdjęci i pokazałam jej tylko nie możemy pogadać każda mówi w swoim języku.
 Most którym się przedostajemy na drugą stronę przeznaczony tylko dla pieszych .
idziemy na zakupy mijając arabski park.


Robimy zakupy - mamy hamak to najbardziej przydatna rzecz na statku tym bardziej że mamy stać na redzie miesiąc .
Zaczyna padać właściwie to już jest dobra ulewa .Postanawiamy przeczekać ja w barze pierwszym
jaki nam sie trafia .

Wypija kawę i drinka  wciąż leje a ja jeszcze jednego drinka i nie przyzwyczajona do takich trunków
szybko zle się to dlamnie kończy
dobra rada -  eksperyment to dobry ale na innych a nie na sobie .
Ale miasteczko zwłaszcza ta stara część warta zwiedzania i na chwilę poczuć się w innym czasie ale do tego jeszcze potrzebna wyobraźnia masz ja przybywaj tu bez wahania.





środa, 30 grudnia 2015

Droga na statek

No i lecimy sobie dalej- oczywiście przed wejściem do samolotu bałagan. Wpuszczający informuje po włosku i angielsku a ludzie swoje .
Jakoś sie upchaliśmy do samolotu i jesteśmy szczęśliwi mamy do dyspozycji 3 miejsca co oznacza że wyciągniemy sobie nogi i pośpimy na zmianę w pozycji horyzontalnej .
lot trwa prawie 12 h

Nad ranem obserwujemy ciekawe zjawisko nad nami księżyc w pełni a pod nami gęste chmury i wyładowania atmosferyczne.
W Sau Paulo czeka na nas dwóch agentów cała odprawa przebiegła sprawnie nawet walizki doleciały.

Mamy bilety , bagaże nadane i ostatni przed nami lot.

Po nie całej godzinie lądujemy i tu szczęście nas opuszcza nie ma agenta dajemy mu 1h czasu i zaczynamy dzwonić - zapomniało się są święta a tu takich dwoje leci na ststek.


Po 3 h oczekiwania jest kierowca i jedziemy leje jak z cebra że chwilami nic nie widać .
Odprawa jeszcze na emigreiszy i do portu a statek daleko stoi od lądu i ubrali  nas w buty robocze dwie walizki i maszerujemy

Docieramy na statek po 35h podróży z częścią bagaży resztę przypłynie łódką jutro rano.

czwartek, 24 grudnia 2015

Podróż na statek

I miało być w połowie stycznia a jak zwykle na szybkiego i wigilię nerwówka okropna bo nie przygotowanie a do tego jeszcze święta które już w toku przygotowań dobrze że prezenty w tym roku zaplanowałam i przygotowałam w listopadzie.
I w ciągu dwóch dni zakupy , lekarza, - zorganizować leki , spakować się i skończyć przygotowania do wigilii która odbyła się dzień wcześniej i dzięki moje mamie która mimo wieku pomagała jak mogła.

Jak by tego mało to jeszcze obydwoje zakatarzeni .
Jaka miła niespodzianka od LOTU lecimy  w biznes klasie - do tego pierniczek i herbatka.
Po 45 minutach lądujemy w Warszawie  musimy odebrać bagaże i tu możemy już mieć po 2 bagaże na osobę a w Gdansku  do warszawy tylko po jednym bardzo ciekawe.
I dzień wigilii to chyba dobry dzień na podróżowanie  jakoś wszystko przechodzi gładko .
Lotniska  opustoszały tylko tacy jak my do pracy lub lecący na święta ze spóźnieniem.
Bagaże odprawione do San Paulo
Lądujemy w Rzymie jeszcze parę godzin i opuszczamy europę.
Popołudnie wigiliine a my na lotnisku jemy pizze i sałatkę jeżeli czytają to Polacy wiedzą co czujemy w takiej czasie my przywiązani do tradycji. Wigilia to biały obrus , choinka , kolędy .
opłatek.
Moja choinka pozostawiona w domu i ukochane zwierzaczki Mimi i Voli.







wtorek, 8 grudnia 2015

Oceanarium




mamy jeszcze zaplanowanie odwiedzić oceanarium i  kupujemy bilety po 30 euro na osobę .
Wybieramy najpierw pokazy delfinów i to okaże się najlepsza decyzja.
Pozostałe raczej takie sobie lepiej było by posiedzieć na plaży.
Jedyne jeszcze do polecenia były ptaki ale tam wpuszczają  po kilka osób i jeszcze poganiają aby jak
najszybciej opuści - chyba to lekka przesada .
Tak że  szczerze nie polecam .
Delfiny
W ptaszarni

Teraz mamy grudzień  to co się dzieje w sezonie .


poniedziałek, 7 grudnia 2015

Bioparc

Jest niedziela nie bardzo mamy co robić - postanawiamy że pojedziemy do parku .
Co prawda tych parków mamy zaliczonych już dużo ale jeden więcej nie robi już różnicy.
A jakie było nasze zdziwienie kiedy tam docieramy  chyba cała Walencja tam dodarła większość to rodzice z dziećmi.



czekamy na kupno biletu około 40 minut dookoła i poinformowaniu nas czego nie wolno robić w zoo  przez miłą panią  wyruszamy na podbój parku ze zwierzętami z afryki i madagaskaru.

Na początek Madagaskar i dzieciaki okrzykami Lucjan a lemury po chowane w konarach drzew i ani myślą wychodzić . Postanawiamy wrócić jak będziemy wychodzić.
 Opuszczamy Madagaskar i zaczynamy wędrówkę po Afryce.
Świnki rzeczne i żubry
I kto tu kogo ogląda
 Słonie
 Zebry w tańcu
Pani lwica - no i znowu śpi
Nie ma jak dobre towarzystwo.
Dochodzi 15 00 chcemy coś zjeść  znajdujemy miejsce w szybki barze nawet udało nam się upolować miejsca siedzące z widokiem na wybieg zwierząt i ptactwa.
 Strusie
 Powoli dochodzimy do 16 30 gdzie oglądamy występ ptaków i zwierzaków .
Jeszcze zaglądamy do lemurów i do był dobra decyzja prawie nie ma ludzi a przede wszystkim dzieci wrzeszczących lemury biegają miedzy nami .



Powoli wychodzimy  i do dobry byl wybór na spędzenie niedziele .
Dotrzeć można metrem i około 15 minut piechotom.
Bardzo dobrze jest pomyślane jak safari chodzi się miedzy wybiegami a nie klatkami .
Zwierzęta   maja namiastkę wolności i wspólnoty .
Bilety drogie około 25 euro ale warto  wydać te pieniądze .Należy  wygospodarować  około 6h na zwiedzanie.
Jedyne co irytuje to ilość osób .
Zdjęcia nie pokazują wszystkich zwierząt i ptaków .................











sobota, 5 grudnia 2015

Podróżowanie i zwiedzanie

Zamierzaliśmy okolice Walencji objeździć samochodem i dlatego wyszukaliśmy hotel z taką usługą jakie było nasze zdziwienie że nigdy nie mieli no cóż człowiek wciąż na czymś się łapie .
Dostaliśmy miejsca gdzie możemy ewentualnie tam wypożyczyć .
Koszt samochodu okazał się wyższy niż pociągiem - koszt zwiększył parking 10 euro za dobę i trzeba sobie poszukać w mieście wolnego miejsca to nie taki proste . oznakowania niebieski oznaczają opłaty parkomatach.

wybieramy pociąg - zakupujemy bilety oczywiście pytamy o promocję , warto bo sami wam nie zaproponują a koszt obniżyliśmy o 10 euro a podróżujemy tylko 20 minut dłużej .
Alikante leży 180 km na południe od Walencji a jakie inne i dużo cieplejsze.
Jedziemy rano szybkie śniadanko i w drogę mamy już opanowane trasę.
Mieszkanie po za centrum ma zalety ale więcej wad - wieczorami nie ma  gdzie zjeść , niestety koszty zwiększają bilety chyba że chodzimy piechotą i tak my robimy - jakoś to nie przekłada się na ubytek wagi a szkoda przydało by nam się .

Ale się rozpisałam a Alikante czeka - miasto na wskroś nowoczesne z starym zamczyskiem .
 Jak zwykle my zawsze zwiedzanie zaczynamy z drugiej strony i wybieramy szlaki nie przetarte.
Nie którzy próbują swoich sił

Wejście zajmuje nam  ze zwiedzaniem około 3 h a na dół zjeżdżamy windą i lądujemy na plaży jest 4 grudzień a tu plażowicze.
Tam w środkowej europie deszcz ,zimno a cieplutko ...................................................
Zjadamy coś nie coś - przynajmniej tu można zjeść więcej niż tapas

Włóczymy się po mieście 
Słynny deptak.
Plaża

Alikante widziane z góry