sobota, 5 maja 2018

Wodospad




Wybieramy się na wodospad mamy  w planie zaliczyć pierwszy największy 115 m chute du caibet     oraz drugi 110m  chute du Carbet  a trzeci zostawiamy na inny dzień. Dwa wystarczy. Droga do parkingu jest dosyć stroma i kręta. Docieramy  parking  to wyznaczone miejsca przy  poboczu drogi mamy malutki samochód więc się wciskamy. Musimy przeczekać bo zaczyna padać. Ruszamy do drugiego jest około 20 minut 1,5 km do przebycia , my go mijamy postanawiamy go zobaczyć w drodze powrotnej. Do pierwszego mamy do przebycia 3,5 km . Droga prowadzi przez las deszczowy częściowo są kładki co ułatwia  wchodzenie  ale chwilami wspinamy się po skałach gdzie nie gdzie są liny. Trzy razy  zmokliśmy  deszcz nas nie opuszcza w oddali słyszymy szumy zbliżamy się do rzeki którą trzeba przejść.
                                   Trochę żal tyle drogi i powrót.
 Woda jest wysoka nie ryzykujemy  przed nami parę osób też rezygnuje tylko nie liczni pokonują tę drogę. Wracamy 3 godziny marszu nami. A cel nie osiągnięty trochę żal. Zaglądamy na drugi wodospad.
                  Tu ma byc platforma na której można oglądać wodospad do niego nie można dotrzeć ale ta platforma to remontu dawno nie widziała i niestety nie można na nią wejść.

Dwa dni później robimy drugie podejście pogoda nam dopisuje pad w nocy. Znamy już trasę nie zatrzymujemy się na oglądaniu las. Że w nocy padało to droga jest mokro, błotnista trzeba bardzo uważać bo bardzo śliska. Idziemy powoli częściowo kładkami a kiedy kończą się idziemy po korzeniach drzew lub bokiem wyznaczając sobie własna trasę asekurując się lianami których nie brakuje, albo Marka ręką lub przytrzymuje się po prostu drzew i przy tym trzeba uważać bo nie wiadomo co się chwyci. Docieramy do rzeki  już jest tu spora grupa osób ale nie ma odważnego do przejścia , dziś można  przejść po kamieniach  przed nami schodzą dwie osoby dziewczyna wpada do wody. I powoli przy asekuracji Marka przechodzę na drugą  stronę , za nami już się odważają pozostali.
                                   Dziś przechodzimy rzekę .
Dalsza droga prowadzi pod górę jest wąska, błotnista chwilami kamienie
Docieramy do wodospadu słychać go już w oddali. To właściwe wodospady dwa .
Dla tego widoku warto było pokonać dwa razy te trasę .

Spędzamy godzinę. Czego ludzie nie wyprawiają na tym wodospadem.Woda jest bardzo zimna ,  odbija sie od skał moczy mi plecy - wycofuje się  na bezpieczną odległość bo jest mi  mokro na plecach i zimno. Co chwile część górnego wodospadu spowija mgła żeby znowu pokazać się mam w całej okazałości . Nawet przez dobrą chwile wychodzi słońce robi się ciepło i parno .
                Marek sprytniejszy jest.
                I prawie na czworaka ................

Powrotna droga mija nam szybko chociaż  teraz podziwiamy  roślinność i nadal brodzimy w błocie , przechodzimy strumyki które tworzą się po opadach .Docieramy do parkingu i teraz trzeba się doprowadzić do porządku bo w takim stanie nie można wsiąść do samochodu my już nauczeni doświadczeniem po wulkanie - mamy na wymianę bieliznę  , spodnie długie.
I jeszcze jedno sprzęt i telefony oraz dokumenty mamy w folij .
               Widok na wodospad ale już z drogi powrotnej .
Wodospad ten zasługuje na miano najpiękniejszego . 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz