Czas wylecieć na kilka dni po za kraj pada na Włochy a dokładnie okolice Piemontu czyli Mediolan , Turyn i okolice.
Ale zanim postawimy nogi na Włoskiej ziemi to nie obędzie się bez przygody którą zafundują nam linie lotnicze oczywiście polskie tak zwany LOT .
Z Gdańska wylatujemy o czasie i na tym kończy się punktualność a zaczynają kłopoty.
W Warszawie mamy 3 h oczekiwania + 2 h dodatkowo - wylatujemy o 19 00 a to czas którym powinniśmy wylądować w Mediolanie.
Dobrze że zjedliśmy coś nie co na lotnisku.
Lecimy o wodzie i wafelku ale najważniejsze że lecimy .
Jest 21 00 lądujemy i tylko jeszcze walizka i hotel ale tak dobrze nie będzie czekamy i czekamy ukazuje się komunikat koniec bagaży a przy taśmie kilkanaście osób nadal bez walizek złość we mnie narastała jest 22 10 a my wciąż przy taśmie no nic trzeba udać się do okienka i zgłosić brak walizki a tu szok walizki są tylko panowie zapomnieli dokończyć rozładunek ......................
ktoś powie a po co się irytować tak tylko to kolejna podróż w której ginie mi walizka - może czas zagrać w lotto przy takim szczęściu a po za tym nie mamy ochoty zaczynać urlopu od zakupów nawet w Mediolanie.
radość jest jest udajemy się na metro zakupujemy bilety - oczywiście tylko o tej porze automaty dość szybko opanujemy mamy bilety kolejka 22 40 na peronie należy uważać bo co chwile podjeżdżają pociągi ale każdy ma inną stacje docelową .
Podróż trwa około 35 minut lądujemy na dworcu mamy mapkę jak dotrzeć do hotelu według niej 7 minut a my krążymy jest już 24 00 miasto puste gdzie nie gdzie otwarty bar.
To było zabawne prosimy o pomoc partol policji wymieniają nazwy ulic które nie wiele mówią ale idziemy tyrkocze za nami nasza zguba my obydwoje burczymy na siebie i docieramy do skrzyżowanie pytamy mieszkańca ze 100 metrów i hotel leziemy i jak nie widzimy hotelu tak nie widzimy , zatrzymujemy taxi pytamy a on w śmiech stoicie przednim
Z ulicy go nie było widać gdyby nie kierowca to chyba do rana byśmy chodzili .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz