No zaczynany naszą
kolejna wyprawę padło na Brazylię – chcemy odwiedzić Rio . Uciekamy przed
mrozem i śniegiem – i to dosłownie pada mokry śnieg dotarcie do lotniska nie
sprawia nam problemu nasz prywatny kierowca jest na czas – prywatny kierowca
nasza ukochana synowa zawsze jest ……
Ale na lotnisku już tak dobrze nie jest samolot
zaśnieżony będą go rozmrażać co owocuje
opóźnieniem a my mamy tylko 50 minut na przesiadkę do Sau Paulo.
No cóż pijemy zimną wodę i czekamy a za oknem pada sobie
śnieg.
Ruszamy na stanowisko gdzie nas zaczynają rozmrażać i powoli
kołuje na pas starujemy we mgle
I po półtorej godzinie to prawdziwa mgła czeka nas przy
lądowaniu ale przy dzisiejszej technice .
Mamy 30 minut
Uf siedzimy do Sao
Paulo i to w Amsterdamie były większe kłopoty niż w Gdańsku .
Jak na czas
oszczędzanie nie źle karmi KLM nie ma co narzekać …….
A pod nami Europa a
przed nami ocean i tylko 11 h lotu .
Sau Paulo wita nasz
ulewa i piorunami ale pilot loduje w tych warunkach jest dobry.
A tu zaczyna się odnowa bieganina bagaż jest w
Amsterdamie podpisujemy dokumenty ma dotrzeć we wtorek do hotelu .
Mamy co prawda 2 h ale wpadamy na ostatnią chwile – lokalne linie
jakoś inaczej wić odnalezienie się w tym wszystkim zajmuje trochę czasu a do
tego przeleć cale lotnisko.
Jeszcze 2godziny i w hotelu .
I jeszcze w nocy zaliczamy Copacabane
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz