Jest czwartek wieczór wychodzimy w morze szkoda że wieczorem bo wyjście znajduje się
między wyspami. Wyspy z metrowymi kaktusami. .Ale cóż ciemno nad nam gwiaździste niebo a przed nami woda i do tego wieje.Popatrzyłam w gwiazdy i kabina.
Położyłam się dosyć wcześnie ale tylko przekręcałam się z boku na bok kołysze coraz mocniej
a mi coraz bardziej to dokucza około 24 00 zaczynają tańczyć sprzęty , spadać papiery.
Buja coraz mocniej puszki po coli latają sobie po kabinie z których wylatuje resztę zawartości.
Stoimy w dryfie maszyna ma kłopoty.
W chwili przerwy próbuję coś poukładać wyglądam przez bulaj gwieździste niebo i fale z grzywami
białej piany. I wszystko zaczyna się od nowa mam dość łapania a do tego mdli mnie biorę tabletkę siadam na kanapie trzymam się ławy i czekam. I patrze w zegar a czas się dłuży i wskazówka powoli rusza płyniemy całe zamieszanie trwa 2h a sprzątania cały dzień. Silnik to serce statku kiedy szwankuje to statek jak to pudełko woda robi z nim co chce.
Takie huśtawkę mam pierwszy raz i oby nie więcej..................kabina jak po przejściu tajfunu.
W niedziele rano znowu dopływamy do portu w Manzanillo czekamy na redzie do 28 paliwo i kierunek Japonia.
I znowu te same widoki. |
Dlatego właśnie nie należy pić coli ;) Mówiłam że szkodzi hehe. Mam nadzieję że morze się uspokoi.
OdpowiedzUsuń