Wstajemy o 3 nad ranem mamy samolot o 6 25 ale wolimy być
wcześniej  tym bardziej że wciąż mamy to nie pewność co do strajków we Francji
.Taxi jesteśmy w  kilka minut. Odprawa
odbywa się szybko i sprawnie .Jemy  nie
wielkie śniadanko i kawa o dziwo Warszawa i dobra kawa . Startujemy o
czasie  samolot pełny niektórzy są nie
pewni co do dalszych lotów my spokojni nasze samoloty będą o czasie odlatywać .
Oczywiście bilety musimy wydrukować w 
samemu co mnie doprowadza do stresu bo tylko język angielski  inne są ale polskiego nie o czym nie
omieszkałam powiedzieć pani  z
obsługi  Polska a język angielski . Przy
nadajemy  bagaż i miłe zaskoczenie  mamy
bilet na autobus miedzy lotniskami a to dlatego ze lecimy Air France .jeszcze
będziemy mieli kilka takich miłych niespodzianek  ale o tym później
.Lądujemy   bagaż odbieramy szybko –
LE-BUS DIREKT odnajdujemy jeszcze szybciej . My udajemy się bezpośrednio na
przystanek osoby  bez biletu zakupują  go
przy wyjściu z lotniska .Świetne rozwiązanie bo miedzy samolotami mamy tylko 3 godziny
a musimy zmienić lotnisko na  ORLI  na Gwadalupe  tylko z tylko z tego lotniska
polecisz.  .Nigdzie się nie doczytaliśmy
jak to wykonać – w planie mieliśmy  taxi czyli około 40 e zaoszczędzone . Czas
przejazdu około 40 minut miedzy lotniskami my jechaliśmy 50 minut ale
przedpołudnie i korki nie małe .Na bilecie sprawdzamy  skąd  leci twój samolot bo
są  3 przystanki na Orli  my wysiadamy na zachodnim . Nadajemy bagaż no i proszę
rozmawiamy po polsku pani z polski i do tego z Gdyni  świat się kurczy. Teraz tylko
jeszcze kontrola  i szybkie słodkie
zakupy i samolot prawie puściutki  czyli możemy sobie wybierać w miejscach i po
co wykupiliśmy miejsca za dodatkowe 30 e dla szpanu chyba.
 W samolocie
najwięcej rodzin z małymi dziećmi ale mino to lot jest przyjemny. Zaczyna mi doskwierać głód - zaraz zaczną karmić było za mało czasu by zjeść coś. Za 9 godzin lądujemy na Pointe a Pitre czyli
PTP  rajskiej wyspie. Przez lata na lodówce
wisiała kartka z Gwadalupy którą mi wysłał Marek  gdzie przed laty  zawineli  do portu a teraz wylądujemy  tam  razem – marzenia się spełniają tylko trzeba
powiesić kartkę na lodówce i planować przez lata wyjazd a jak wyblaknie to
jechać oczywiście kartka a nie marzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz