czwartek, 25 grudnia 2014

Wigilia

No i pierwsza wigilia po za domem
Choinkę przywieźliśmy sobie z kraju malutka i sztuczna cała w złotych cukierkach ale mamy
na czubku gwiazdę zrobioną przez Marka.
Mikołaj będzie mógł zostawić prezenty byłam grzeczna to dla mikołaja wiadomość gdyby czytał.
Na statku taki dzień jak każdy praca .
Ja postanawiam pościć.
Nie wiem czy to był dobry pomysł bo wszystko zaczyna się opóźniać a jeszcze jedna ładownia
do załadunku i nie wiadomo kiedy będzie kolacja. No cóż postanowienie to postanowienie.
Może dopiero jutro będzie obiad.
Całe popołudnie spędziłam na skaypie w moim rodzinnym domu czyli uczestniczyłam z moją
rodzina w przygotowaniach do wigilii.
Choinka stół przystrojony - od razu zrobiło się człowiekowi lepiej .
Moja mama była szczęśliwa że może zobaczyć mnie choć jestem tak daleko.Szkoda że ja nie mogę porozmawiać z moim synkiem on gdzieś jest na Atlantyku ot cała rodzina w ty roku na morzu.
A manewry wciąż trwają--- wigilia.

Słońce jeszcze wysoko więc do wigilii mamy czas a w kraju już po wieczerzy.

I jest 21 00 panowie na galowo.
Kucharz przygotował rybę innych dań i bardzo dużo słodkości więc wigilia inna i dobrze  czyli wigilia dalekiego wschodu.
Oczywiście opłatek był -przywieźliśmy z kraju.
Kilka godzin spędziliśmy razem były zdjęcia , rozmowy , śmiechy , życzenia  może nie zastąpi to świąt w domu
ale zawsze.
Załoga z Sra Lanki taż w ten wieczór świętuje .
Była chwila kiedy rozmawiałam z domem-  zakręciła mi się łezka w oku.
Ale takie doświadczenia też nam są potrzebne  zwłaszcza jak się jest żoną marynarza.
Szkoda że stoimy tak daleko od lądu i nie możemy wybrać się do kościoła.
Ale mam tv zobaczę sobie msze z Watykanu.
Wigilia mija przed nami jeszcze pierwszy dzień świąt.  





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz