poniedziałek, 22 grudnia 2014

Życie na statku

Na statek mustrujemy w Callao w Peru. Marek do pracy a ja jako pasażer.
Zanim trafiamy na statek mamy kilka godzin na zwiedzanie Limy robię jak zwykle dużo zdjęć
które przy przegrywanie wysyłam w cyberprzestrzeń - cała ja.
Spędzamy kilka godzin w biurze bo musimy być odprawieni - tak długo czekamy zmęczenie daje znać, oczy mi się kleją.Jest pani celnik przegląda nasze bagaże a mamy ich .
No  możemy pakować się  do samochodu i statek- wita nas kapitan.


Rozpakowuje się i spać.
Noc mija szybko ale mogę sobie pospać co wykorzystuje na maksa .
Steward zostawił nam nowiutkie granatowe ręczniki - jak wygramoliłam się z koi biorę prysznic
używam tego pięknego ręcznika i jak zobaczyłam się lustrz oniemiałam  moje włosy miały kolor niebieski.
Powoli się zagospodarowuję no będzie to mój dom przez najbliższe 3 miesiące.
Pierwsze wyjście na lad zaowocowało kupnem 2 ręczników w kolorze białym.
Wypływamy dwa pierwsze porty krótkie przeloty jest ok.
Ale już do Chile płyniemy kilka dni i dopada mnie choroba morska wszyscy twierdza że to nie wielka fala a ja cała dobę przeleżałam . Jak to mała fala to ja nie chcę myśleć jak jest duża.

Czas na statku dziele między posiłki - czytanie książek które zabrałam ze sobą już je kończę
a dopiero jesteśmy 17 dni.
No i oczywiście robię zdjęcia przegrywając już nie wysyłam cyberprzestrzeń  pierwszy raz coś takiego mi się przydarzyło .
Jak tylko mogę to mustruje na dziobie raz że widok to jeszcze spokój i słoneczko ale to tylko w morzu.Tam można obserwować ptaki niektóre pozują do zdjęć i nie ma w tym przesady.

A ten kormoran dosłownie spadł z takim hukiem wylądować pewnie długo leciał i bardzo zmęczony.
 Płyniemy blisko lądu więc ptaki towarzyszą nam cały czas.
To będą pierwsze święta bożego narodzenia spędzone po za krajem bez śniegu, prawdziwej choinki,
całej tej przedświątecznej bieganiny.
I trochę mi tego brakuje
Jakoś nie czuję się tej atmosfery mimo że w portach wychodzimy na ląd są choinki szopki  w sklepach można dostać artykuły świąteczne.
Zawsze chciałam spędzić święta w ciepłej części świata a teraz wiem że choinka a obok kwitnąca lipa to jakoś jest nie to od co robi przyzwyczajenie .
Ale i tak jestem szczęśliwa bo z daleka od domu ale razem  nasz syn ma gorzej bo  może spędzić
święta na statku a nie z Eweliną.
Mamy przywiezioną choinkę z Polski , keksa z Peru , pierniczki z Chile tak że będzie świątecznie.
Na statku też już powoli mówi się o ubieranie choinki i wigilii .
 Człowiek na morzu całkowicie się izoluje od codzienności tu na statku panuje inny rytm dnia.
Problemy zostają gdzieś daleko.
Życie zaczyna zwalniać tego właśnie trzeba muszę odpocząć i zamierzam przez 3 miesiące tylko to robić.
Delektować się słońcem , wodą i widokami. Tym bardziej że zaraz wypływamy do Meksyku.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz